Obserwatorzy

piątek, 11 listopada 2011

Carmex - recenzja.

To moja pierwsza współpraca. Nawiązałam kontakt z firmą Carmeź i otrzymałam do recenzji ich sztandarowy produkt - Carmex w słoiczku. Byłam go niezwykle ciekawa po ogromnej ilości przeczytanych opinii.
Nie wiem, czy pisać Wam skład, działąnie itd. Wydaje mi się że wszystko na ten temat zostało już napisane.

Słoiczek - niezbyt higieniczne rozwiązanie. Na początku radziłam sobie robiąc "dziubka" i w ten sposób smarując usta. Jest to możliwe, lecz tylko do pewnego etapu. Potem trzeba wkładać palucha do słoiczka, co jest niewygodne, szczególnie gdy ma się dłuższe paznokcie. Słoiczek to moja wersja domowa. Nakładam Carmex na usta grubszą warstwą wieczorem lub dodatkowo w ciągu dnia, gdy tego potrzebują. Niestety jesienią moje usta zawsze są w tragicznym stanie. Carmex fakt, pomaga im, nawilża, wygładza, poprawia kondycję. Nie przepadam za tym uczuciem mrowienia, jak dla mnie nie jest zbyt przyjemne. Gdy miałam podrażnione usta i małą ranę na nich, po nałożeniu Carmexu mało nie padłam. Zaczął okropnie szczypać i niczym teg zetrzeć ani zmyć nie było można. Moja  córka również gdy wpakowała do słoiczka ciekawskiego placa i rozsmarowałą na ustach, prawie się rozpłakała  - Carmex szczypie okropnie a podrażnione usta szczególnie mocno. Zapach - nie odrzuca, mentolowy, choć mentol wolę latem. Lecz smak - okropny, jakbym stację benzynową polizała (takie pierwsze skojarzenie). Plus za wielofunkcyjność - miałam tragiczne skórki, które po posmarowaniu Carmexem pięknie zmiękły  i wydobrzały. Zastanawiam się nad wersją wiśniową, ale wyczytałam, że smakowo nie jest też najlepsza. Poza tym zauważyłam, że jak posmaruję naprawdę wysuszone usta Carmexem, to ten zmiększa i "rozpuszcza" mi tą wysuszoną warstwę naskórka na ustach, która następnie dziwnie się roluje. Dziwne, ale co tam :)
Ogólnie - polecam przetestować, bo naprawdę dobrze działa. Jednak dla mnie jest to produkt do stosowania w nagłych wypadkach, szczególnie przesuszonych ust.

Zapraszam na fan page`a facebookowego Carmexu.https://www.facebook.com/CarmexPolska?ref=ts
Znajdziecie tam wiele ciekawych informacji jak również sporo recenzji Carmexu.


poniedziałek, 24 października 2011

Eucerin DermoPURIFYER - dla skóry z problemami.

Hej!
Jakiś czs temu pisałam Wam o kosmetykach Eucerin otrzymanych do testowania. Minęły już ponad 3 tygodnie odkąd je posiadam i regularnie używam. Chciałabym podzielić się z Wami moją małą recenzją tych kosmetyków.

"Eucerin DermoPURIFYER to linia, która zapewnia skuteczną pielęgnację skóry tłustej, z niedoskonałościami i ze skłonnością do zmian trądzikowych. Dzięki niej skóra staje się gładsza, czystsza i nabiera zdrowszego wyglądu."

Nie byłam do końca przekonana czy rzeczywiście mam tłustą skórę. Ale jak otrzymałam te kosmetyki, jakimśzrządzeniem losu stan mojej cery ogromnie się pogorszył. Wydaje mi się, że moja skóra spłatała mi niemiłego jesiennego figla i z mieszanej ze skłonnością do przetłuszczania się wskoczyła na tłustą, choć wrażliwą. Nie dobrze... Ale zaczęłam działać!


Eucerin DermoPURIFYER:
- zmniejsza wydzielanie sebum
- ogranicza powstawanie zaskórników
- działa przeciwbakteryjnie
- łagodzi stan zapalny.
To obietnice producenta. Ale jak jest naprawdę? Przekonałam się na własnej skórze ;)

Żel oczyszczający.
Składniki aktywne: 6% Ampho-Tenside
- łagodnie, ale skutecznie oczyszcza skórę z zanieczyszczeń i nadmiaru sebum
- działa przeciwbakteryjnie
- nie zatyka porów (niekomedogenny)
- nie zawiera mydła
Moja opinia: Hmmm... Muszę się zgodzićz powyższym. To jest rzeczywiście na plus. Oczyszcza baaardzo łągodnie, nie podrażnia, lecz po tych trzech tygodniach po umyciu nim buzi i nie zastosowaniu żadnego kremu czuję jej ściągniecie, a tego nei lubię. Nie oczyszcza tak drastycznie jak używany kiedyś przeze mnie żel z Vichy (ten zielony), choć fakt - myje. Ma wygodne opakowanie, jest dość rzadki, lecz całkiem wydajny. Zużyłam ok 1/2 butelki przy codziennym myciu, zdarzało się nawet 2 razy dziennie. Pieni się słabo, co jak dla mnie jest plusem, bo łatwiej go zmyć z twarzy. Tylko ten zapach, jak dla mnie okropny i nadal nie mogę się do niego przyzwyczaić. I bardzo trzeba uważać na oczy. W przypadku Vichy mogłam nim zmyć nawet makijaż oka, a tutaj tego się nie da, bo okropnie podrażnia oczy.

Tonik.
Skłądniki aktywne: 2% kwas mlekowy
- odświeża i oczyszcza skórę
- odblokowuje pory (działą komedolitycznie)
- zapobiega powstawaniu niedoskonałości i zmian trądzikowych
- nie powoduje przesuszenia skóry
- jest beztłuszczowy
Moja opinia: Idealny tonik! Jeszcze żaden z toników nie pasował mi tak jak ten. Po prostu super produkt. Wygodne opakowanie, nie rozlewa się, łątwo aplikuje, jest wydajny i ładnie pachnie. Nie cuchnie alkoholem, jak większość toników, choć ma go w składzie na drugim miejscu. Rewelacyjnie oczyszcza i odświeża skórę. Stosowałam go po każdym myciu żelem i zdarzało się, że na waciku jeszcze jakieś brudy były, więc oczyszcza idealnie. Nie przesusza skóry, co jest rewelacyjne w przypadku toniku. Skóra jest gładka, oczyszczona i nie ściągnięta. A zaskórniki na nosie troszeczkę pojaśniały (namoczyłam wacik i położyłam na nosie na ok 5-10 minut), chyba że to moja bujna wyobraźnia... Ale najprawdopodobniej kupię kolejne oopakowanie.

Matujący krem nawilżający.
Skłądniki aktywne: Licochalcone, Decandiol, Karnityna
-skutecznie przeciwdziała powstawaniu niedoskonałości i zmian trądzikowych
- matuje i poprawia wygląd skóry
- normalizuje produkcję sebum, działą przeciwbakteryjnie i przeciwzapalnie
- zapewnia skórze odpowiednie nawilżenie
- nie zatyka porów
- beztłuszczowy, nie zawiera substancji zapachowych i parabenów
- ma lekką formułę, która zapewnia szybkie wchłanianie
- do stosowania także jako podkład pod makijaż
Moja opinia: Najmniej przypadł mi do gustu. Jednak trudno się nie zgodzić z powyższymi. Ma wygodne opakowanie z pompką, dobrze się dozuje. Formuła kremu jest lekka, rozprowadzanie jest łatwe. Tylko znowu - zapach. Ja rozumiem, że ten produkt ma leczyć, nie pachnieć, ale przyzwyczaiłam się, że kremy mają zazwyczaj dość przyjemny zapach, a tu tego brak, zapach mi nie odpowiada. Mógłby chociaż pachnieć jak tonik. Stosowałam go wieczorem - nie sprawdził się. Jak dla mnie zbyt słabo nawilżał skórę. Za to rano - pod makijaż jest super. Szybciutko się wchłąnia i pozostawia skórę lekko matową. Nie jest to taki typowy mat, jakby skóra mąką posypana ;) lecz delikatnie zmatowiona, nadal naturalnie wyglądająca cera. W lepsze dni mojej skóry, na szybkie zakupy wystarczał ten krem, plus puder sypki i było ok. Nie zapewnia jednak długotrwałego zmatowienia. Kilka godzin i strefa T świeci znowu.

Podsumowując. Czy te kosmetyki są naprawdę rewelacyjne i pomogły mojej skórze? Po tym czasie - nie jestem pewna. Fakt, że nie zatkały mi porów, lecz niespodzianki jak się pojawiały, tak pojawiają się nadal. Potrzebowałam kremu na noc, który chyba nie współgrał z tą serią (oczywiście mój krem, nie z serii Puryfier). Ogólnie polecam jako coś nowego w walce z niedoskonałościami. Cała seria jest rzeczywiście przemyślana, ma ciekawe składniki aktywne i przede wszystkim nie podrażniają i nie wysuszają skóry.
Wydaje mi się, że aby przyniosły oczekiwany rezultat, musiałabym pielęgnację uzupełnić jeszcze o inne kosmetyki: Peeling (z mikrogranulkami kwasu mlekowego), Aktywny krem na noc (również z kwasem mlekowym) i kojący krem nawilżający (ma SPF 30!). Wydaje mi się, że wtedy takie kompleksowe działanie przyniosłoby oczekiwane rezultaty. W końcu do walki z wrogiem potrzebujemy pełnego arsenału broni.

niedziela, 23 października 2011

Makijażo-zmywacze. Delia & Bourjois

Czym zmywacie swoje makijaże? Ja bardzo długo wierna byłam najróżniejszym mleczkom do demakijażu. Jednak było to dość uciążliwe zmywanie - wszystko się mazało po twarzy, tusz źle schodził, rano panda pod oczami murowana. Zamieniałam je więc na płyny dwufazowe i wody micelarne. Wybór jest przeogromny, w sumie jak i mleczek. Używam ich naprawdę od niedawna. Nie testowałam zbyt wiele. Pierwszy był dwufazowiec z Ziaji, nie pamiętam czy był super- był pierwszy, więc nie wiedziałam czego się spodziewać. Kolejny produkt to bodajże woda micelarna z Delii. Z tej zachwycona nie byłam. Oprócz ceny plusów nie miała.
Dzisiaj chciałam Wam pokazać: Delia, Dwufazowy płyn do demakijażu oczu i ust oraz Bourjois, Woda micelarna. Produkty zapewne Wam znane.
Delia plusy:
cena (ok. 7 zł)
naprawdę dokładnie zmywa makijaż oka (wystarczy potrzymać przez chwilę namoczony wacik, następnie deliktanie przesunąć nim po oku i nie ma prawie całego makijażu, drugą stroną wacika poprawiamy i oko czyste)
dostępność (Drogerie Natura)
wydajny
ma nakrętkę, co wygodne może nie jest, ale aplikacja kosmetyku jest w porządku - nic się nie rozlewa
Delia minusy:
zapach (niby bezzapachowy, ale czułam dziwny zapach oleju)
zostawia tłustą powłokę na oku (ok, czepiam się, niby ma to nawilżać, ale mi to przeszkadzało)
po wymieszaniu dwóch faz, szybko się rozdzielają
etykietka z butelki nieestetycznie odkleja się

Podsumowując - produkt ok, zpach naprawdę mnie irytował, ale skuteczność zmywania jest bardzo dobra. Być może kupię ponownie. Być może - bo lubię testować nowe produkty.

Bourjois plusy:
delikatny produkt, nie podrażnia
brak nachalnego zapachu
ładne, estetyczne opakowanie
dostępność (Rossman)
nie wysusza skóry, tzn. nie miałam uczucia ściągnięcia po umyciu buzi
Bourjois minusy:
rozlewa się! (próbowałam na sto sposobów, za każdym razem coś mi się rozlewało)
nie zmywa dokładnie, a z makijażem oka naprawdę trzeba się namęczyć czasami

Nie będę się czepiać tego produktu, ale nie jest rewelacyjny. A szkoda, bo cenowo wychodzi nienajgorzej. Nie zmywa tak, jakbym chciała żeby zmywał.

Do demakijażu używałam ostatnio zazwyczaj Delii,a by zmyć oko, a Bourjois na resztę twarzy. Potem i tak myłam buzię żelem do mycia twarzy. Inaczej zawsze miałam wrażenie, że makijaż nie był zmyty odpowiednio. Po umyciu żelem standardowo tonik i jakiś krem.

Nie wiem czy polecać te produkty - spróbować można, bo nie są drogie. Jeżeli jak ja po demakijażu i tak myjecie jeszcze buzię jakimś żelem, to są ok. Ale same w sobie nie oczyszcząją skóry należycie.

poniedziałek, 3 października 2011

Będę testować :) + informacje o rozdaniach.

Cześć!
Przepraszam, że tak długo nie pisałam. lecz zatrzymało mnie kilka spraw prywatnych. Wracam do Was ze zdjęciami produktów, które otrzymałam we wrześniu. Udało mi się wygrać kosmetyki z ankiety Floslek oraz zostać ambasadorką kampani Eucerin Dermo Purifyer na Streetcomie :)
Nie przedłużając oto te produkty.

  

Jeśli chodzi  produkty Flosleku to zapomniałąm o masce żelowej na oczy, która dzielnie od jakiegoś czasu chłodzi się w lodówce, a o której zapominam. Używam jedynie kremu ze świetlikiem. Jesli jesteście ciekawe jego działania, piszcie, wstawię za jakiś czas recenzję. Reszta kosmtyków musi poczekać, aż zużyję te, które posiadam. Ale stoją grzecznie w kolejce :)

Testowanie produktów Eucerin rozpoczęłam w zeszłym tygodniu w środę. Mam już pewne opinie na ich temat, ale będę je testować pełne 4 tygodnie i wtedy wstawię swoją recenzję o nich. Dodam, że dostałam je w momencie, gdy moja cera naprawdę zwariowała i wpadła w taki stan, że nie mogłam jej ogarnąć. Jest już trochę lepiej, ale mam sporo krostek i innych nieprzyjacieli... Mam nadzieję, że te kosmetyki mi pomogą :)

Rozdania.
Jak zwykle zapraszam Was na rozdania, w których sama chętnie biorę udział.

Rozdanie u Moje kosmetyki by N. klik



Rozdanie  u bottle of happiness. klik
Trwa do 30 października.

Rozdanie u One Chance For Love. klik
Trwa do 25 października.

Pozdrawiam :)

wtorek, 13 września 2011

Nivea Pure&Natural + informacje o rozdaniach.

Witajcie!
Zapewne już wszyscy slyszeli o serii Nivea Pure&Natural. To nowa seria kosmetyków naturalnych. Posiadam trzy takie produkty:
- lagodzący krem na dzień,
- ochronną pomadkę do ust Olive&Lemon,
- antyperspirant/dezodorant Jasmine.





Mam skórę mieszaną i główny nacisk kladę na jej nawilżanie.




Nivea Visage Pure&Natural lagodzący krem na dzień wedlug producenta:
Używany codziennie, do cery suchej i wrażliwej:

  • intensywnie nawilża i zapewnia naturalną równowagę skóry
  • pozostawia skórę gładką i miękką przez cały dzień
  • Twoja cera odzyskuje naturalnie zdrowy i promienny wygląd
Niewątpliwy plus za:
  • Olejek Arganowy i Rumianek pochodzą z certyfikowanej organicznej uprawy
  • BEZ parabenów
  • BEZ silikonów
  • BEZ barwników
  • BEZ olejów mineralnych
  • Całe opakowanie podlega recyklingowi.
W sumie po prawie miesięcznym okresie używania mogę się zgodzić co do dzialania. Żadne cuda, bo w sumie cerę mam w porządku, ale dobrze wiedzieć, że krem jest bardziej na eko. Konsystencja w porządku, nadaje się pod makijaż, choć trzeba troszeczkę odczekać, ale wchlania się ok.

PURE & NATURAL Olive & Lemon Pomadka ochronna 

 Zapewnienia producenta:

Innowacyjna formuła pomadki NIVEA Pure & Natural inspirowana naturą zawiera naturalną oliwę z oliwek oraz cenny ekstrakt z cytryny.
Twoje usta stają się miękkie i zdrowe – naturalnie piękne.

  • Zapewnia długotrwałą ochronę suchym ustom
  • w 100% wolna od konserwantów
  • Zawiera naturalne składniki – certyfikowane, organiczne masło shea oraz naturalny olejek z jojoby.
  • Produkt przebadany dermatologicznie.

 Nie zgadzam się co do dugotrwalej ochrony- dość szybko "zjadam" ją. Ale dlatego, że jest smaczna ;) Obawialam się, że będzie dominować smak/zapach oliwkowy, ale nie jest wyczuwalny, za to cytrynowy posmak i zapach świetnie odświeża. Usta rzeczywiście są miękkie i ladnie nawilżone, dobrze radzi sobie z suchymi skórkami. Na początku przestraszylam się, bo ma zielony kolor. Ale nie barwi ust i nie jestem jak Shrek :)

Używam co jakiś czas Blokera z Ziaji, nie chcę dodatkowo zapychać gruczolów potowych solami aluminium z antyperspirantów. Sposobem na to okazal się antyperspirant z Nivea.

PURE & NATURAL Jasmine Dezodorant spray


Formuła dezodorantów Pure&Natural zawiera opatentowany aktywny składnik o działaniu antybakteryjnym - Bio-florine odkryty w tropikalnych rejonach Brazylii, zapewniający skórze 24-godzinną ochronę przed nieprzyjemnym zapachem oraz wyjątkowo delikatną pielęgnację.
Ponadto formuła dezodorantu nie zatyka porów, dzięki czemu pozwala skórze naturalnie oddychać.

100% niezawodnej ochrony deozodrantu.
  • 0% soli aluminium
  • Bez parabenów i konserwantów
  • Nie zatyka porów
  • Pozwala skórze naturalnie oddychać przez cały dzień
 Czy jest niezawodny? Nie przetrwalby raczej upalów. Super, że jest bez soli aluminium, parabenów i konserwantów. Co do zapachu- jest trochę duszący podczas rozpylania, ale pod pachą już jest fajny, choć miesza się z perfumami. Występuje jeszcze wersja z lotosem, może będzie mniej dusząca ;)

Podsumowując - polecam produkty z tej linii. W końcu rośnie konkurencja produktów eko, bez parabenów, konserwantów i innych paskudztw. Dodatkowym plusem jest ich dostępność i cena. (dezodorant - okolo 10 zl, pomadka 6-7 zl, krem ok 22 zl).



Rozdania

Jak zauważylyście- dużo na tym blogu informacji o rozdaniach. Więc jeszcze więcej jesiennych rozdań! ;)

Rozdanie u Candy Killer.
Informacje tutaj. Trwa do 1 października.


Rozdanie u Toaletki.
Informacje tutaj. Trwa do 18 września.







 Rozdanie u Aktualnej.
Informacje tutaj. Trwa do2 października.

Rozdanie u Anja79g.
Informacje tutaj.  Trwa do 16 września.









Zapraszam :)


piątek, 9 września 2011

Therme Skincare - Tropical Beauty z Natury.

W Drogerii Natura odnalazłam jakiś czas temu ciekawe kosmetyki. Nigdzie wcześniej się z nimi nie spotkałam, nic o nich nie słyszałam. Zaryzykowałam, bo obłędnie pachniały kokosem. Wzięłam trio. Choć jeden z nich nie był zbyt wydajny i nie dotrwał rezencji :) 
Mowa o kosmetykach firmy THERME, seria Tropical Beauty, wersja z Lomi Lomi. Lomi Lomi kojarzy mi się pozytywnie z masażem, którego tajniki chcę poznać (czyli pójść na taki kurs).
Żel pod prysznic THERME Lomi Lomi.
Co obiecuje producent? 
Żel doskonale nawilża skórę. Zawiera ekstrakty pozyskane wprost z egzotycznej laguny, które gaszą pragnienie nawet najbardziej suchej skóry i pomagają przywrócić właściwy poziom nawilżenia. Olejek kokosowy sprawia, że skóra jest miękka, jędrna i promienna. Poznaj tropikalny zapach zachwycających kwiatów Frangipiani i egzotycznych kokosów.
Moje odczucia.
Fakt - pachnie obłędnie kokosowo, dodatkowo zapach utrzymuje się dość długo na skórze, a w łazience pachnie jak w salonie SPA ;) Zapach jest intensywny, dla osób nie przepadających za kokosem odradzam. Skóra rzeczywiście jest miękka, nawilżona, choć i tak stosuję dodatkowo jakiś balsam. Wcześniej byłto olejek z tej samej serii, ale okazał się bardzo niewydajny, choć świetny.Ale o tym póżniej.
Żel złuszczający pod prysznic Therme Lomi Lomi.
Co obiecuje producent? 
Żel to unikalne połączenie nawilżającego kremu kokosowego i piasku wulkanicznego z wyspy Bora Bora.  Poznaj tropikalny zapach zachwycających kwiatów Frangipiani i egzotycznych kokosów.
Moje odczucia.
Rewelacja. Drobinki są idealnej wielkości, delikatnie i skutecznie złuszczają, skóra jest mięciutka, bez podrażnień. Użyłam nawet na twarz gdy skończył mi się peeling, delikatnie masowałam, nie miałam podrażnionej skóry. Zapach jak poprzednio - boski. Konsystencja niezbyt gęsta, wydajny. 


Olejek do masażu Lomi Lomi.
Nie posiadam już opakowania bo zbyt szybko zużyłam. Jednak opakowanie jest wygodne, olejek posiada atomizer, co ułatwia aplikację. Przeznaczony do masażu Lomi Lomi, ma jednak wiele zastosowań. Używałam go do ciała, na twarz (nie zapchał mi porów), nawet do włosów (na końcówki). Nałożony na opaloną skórę pięknie podkreślał opaleniznę. Skończył się zbyt szybko. 

Minusem produktów jest niestety ich cena. Olejek to koszt ok. 25 zł, żel ok. 12, scrub - nie pamiętam. 

Istnieją również inne wersje tych kosmetyków. Więcej informacji tutaj - http://www.therme.com.pl/ 

Pozdrawiam :) 


poniedziałek, 5 września 2011

Witam :)

Rozpoczynam przygodę z blogowaniem.
Wszyscy mają bloga, mam i ja :)
Coś więcej o mnie? Czytajcie a się dowiecie...

A na dobry początek link do rozdania u Malika Make Up.
http://makeupmaniak.blogspot.com/2011/08/rozdanie-giveaway-na-rozkrecenie-bloga.html?showComment=1314628439494#c1641404640722062571

 :) Rozdanie trwa do 10. września.