Obserwatorzy

czwartek, 26 stycznia 2012

Eveline - Odżywka wzmacniająca z diamentami. Recenzja.

Cześć! 
Dzisiaj recenzja odżywki Eveline. Najpierw jednak słowo wstępu o moich paznokciach.


W sumie to dużo pisania nie ma. Jakoś specjalnie nie przywiązywałam nigdy uwagi do moich paznokci. Po prostu nie lubię ich. Mają okropny kształt, są strasznie szerokie, co przy małej dłoni, krótkich i nienajszczuplejszych palcach wygląda po prostu brzydko. Zawsze chowam dłonie, bo nie mam się czym chwalić. Jako dziecko obgryzałam paznokcie, później z tego wyrosłam. Niegdy nie miałam długich paznokci, bo są miękkie i bardzo szybko się łamią. Do tej pory cały czas wycinałam skórki, od około miesiąca tego nei robię. Nie, nie wierzę, że moje paznokcie nagle zmienią kształt i łądnie wysmuklą mi palce. Mój cel to zadbane paznokcie i skórki oraz wydłużona płytka paznokcia.


Moja opinia: Po prawie trzech tygodniach regularnego stosowania moje paznokcie są wzmocnione. Nie jakoś ekstremalnie, lekko, ale nie wierzyłam, że cokolwiek z moich miękkich paznokci zrobi twarde pazury. Trzeba uważać na skórki - naprawdę mocno je wysusza jak je pomalujemy. Nie zabezpieczałam ich jakoś szczególnie, odżywka ma dość rzadką konsystencję, maluje się nią lekko i przyjemnie, jeżeli nie nabierzemy zbyt dużej ilości na pędzelek to nie zalewa skórek. Trzy warstwy dają lekkko mleczny odcień. 
Jest jednak ALE. Wykonuje dużo prac domowych, podczs mycia naczyń, lakier po prostu odpryskuje, ściera się. Niezależnie od tego czy t opierwsza, druga, czy trzecia warstwa. Zawsze po "większym" zmywaniu muszę go zmywać. Gdyby nie to byłby naprawdę ok. I jeszcze troszeczkę śmierdzi. Ma ostry, drażniący zapach. Oczy mi łzawią podczas malowania. Ale po pierwszych użyciach maluję przy otwartym oknie :)
Podsumowując jest to dobra odżywka, za przystępną cenę. Lekko utwardza paznokcie. Mam nadzieję, że przy jeszcze dłuższym stosowaniu sprawi, że moje paznokcie będą jeszcze bardziej wzmocnione.

Tak, wiem. Moje paznokcie raczej nie są zbyt "pokazowe" :)

Macie jakąś odżywkę z Eveline? Myślę jeszcze o tej 8w1, ale to dopiero jak zużyję diamentową. 

Pozdrawiam :)

środa, 18 stycznia 2012

Moję pędzle do makijażu +mini zakupy.

Cześć :)
Chciałabym przedstawić Wam dzisiaj mój mini zbiór pędzli do makijażu. Nie jest powalający, bo to AŻ 6 sztuk pędzelków. Jestem jednak totalnym  makijażowym laikiem, uczę się dopiero od Was, więc na razie te pędzle mi wystarczają. Na razie - bo kilka pędzelków jeszcze by się przydało - zwłaszcza do makijażu oczu.
Bonusem są dzisiejsze mini zakupy. Nie sądzę, aby moje zakupowe posty były bardzo interesujące, więc ich nie robię. Zazwyczaj kupuję znane już Wam produkty, które raczej ciekawe nie są :)


Jako pierwsze na tapetę pójdą pędzle Elite - posiadam pędzel do podkładu oraz do pudru.
Pędzel do podkładu - wykonany z syntetycznego włosia, które nie wypada, nie kruszy się, miękkie ale i sprężyste. Zdecydowanie mogę polecić, choć nie współpracuje ze wszystkimi podkładami, przy niektórych pozostawia smugi. Piorę go po każdym umyciu w wodzie z mydłem, nic mu się nie dzieje. Ma krótką rączkę, jest wygodny, dobrze leży w dłoni.
Cena to około 22zł, można znaleźć w Rossmanie.
Pędzel do pudru - mój ulubieniec! Wykonany z włosia syntetycznego, z bambusową rączką. Wypadły z niego chyba 3 włoski przy pierwszym praniu, potem nic, piorę go szamponem dla dzieci. Jest mięciutki, delikatny, nie "rozwala" się na boki, ładnie zachowuje kształt po praniu, nie drapie buzi. Rączka nieco dłuższa niż w pędzlu do podkładu, ale nadal wygodna. Świetny do pudru w kamieniu jak i sypkiego. Zdecydowanie polecam!
Cena to około 30zł w Rossmanie.

Pędzel do różu - For Your Beauty, wersja premium - wykonany z włosia naturalnego. Na początku byłam z niego bardzo zadowolona. Po czasie jednak strasznie się zniszczył, włosy wykruszają się, choć piorę go szamponem dla dzieci i dodatkowo nakładam odżywkę raz na jakiś czas. Nic nie działa - kruszy się, włoski sterczą na boki, wypadają, zmienił lekko kolor. Drapie. Nie lubię jak mnie pędzle drapią... A ten tak ma i czeka aż go zmienię na inny. Najtańszy nie był. Myślałam, że skoro to wersja premium to posłuży mi troszeczkę dłużej. Wytrzymał pół roku. Nabieranie różu- ok, rozprowadzanie też. Ze wzgłedu na tandetne włosie - odradzam.
Cena to ok. 18zł w Rossmanie.

Pędzle do nakładania cieni. I tutaj mam ich za mało. Takie minimalne minimum, z którego ciężko coś stworzyć. Oprócz codziennego użytkowania, trudno nimi coś wyczarować. 
Pędzel płaski - Donegal - masakryczny. Kupiony w Naturze bez znajomości pędzli, ich zastosowania itd. Ot tak wpadłam na pomysł, że chcę spróbować malować się pędzlami. Wypada ze skuwki, będę musiała go podkleić. Jest bardzo sztywny, języczkowaty, trudno nakłada się nim cienie. Może do czegoś mi się przyda, raczej go nie używam. 
Cena - 5-6zł w drogerii Natura.
Pędzle z H&M - lubię je. Mam dwa takie same. Są to pędzelki o kształcie języczkowym, jednak dość grube - jak się uprę to i rozcierać nimi mogę :) Wiem, że istnieje jeszcze ich mniejsza wersja, bardziej spłaszczona. Mają dość miękkie, syntetyczne włosie, które nie wypada, doskonale się pierze i nie odkształca. Jestem z nich bardzo zadowolona. Udało mi się je kupić w czasie, gdy były nieco tańsze.
Cena - ok 5zł kiedyś, teraz chyba 9,90zł, H&M

Widzę, że muszę zainwestować trochę grosza w pędzelki :) 

Jako bonus - małe dzisiejsze zakupy. Znacie te produkty? Polecacie?


Pozdrawiam :)

czwartek, 12 stycznia 2012

Balsam do ciała - Make Up Store, all through genuine.

Witam!
Dzisiaj recenzja balsamu, który wygrałam na blogu Nie Muzyczna Pięciolinia. Wygrana już dość dawna, ale baaardzo długo zbierałam się do testów tego balsamu. Najpierw był pomysł aby ten wspaniały balsam podarować w prezencie bliskiej mi osobie, lecz pomysł padł "po pierwszym powąchaniu". Uwielbiam słodkie zapachy kosmetyków, więc ten też musiałam przetestować na sobie.
Balsam przyjechał pięknie zapakowany w ozdobne torebki, pudełeczka, wstążeczki... Cudnie! A w pokoju pachniało kilka dni , ponieważ torebka była spryskana perfumami z tej serii.
Zainteresowanych odsyłam do strony producenta. KLIK!



Zapach opisywany jako:

Jestem pewna siebie i uwielbiam wszystko co oryginalne. Moja torebka, obcasy i perły zawsze dotrzymują mi towarzystwa. Szukam przystojnego kompana, najlepiej w garniturze. Kogoś, kto zabierze mnie na romantyczny weekend w Paryżu


Główne składniki
Nuta Głowy- Grapefruit, Cytryna, Zielone Jabłuszko
Nuta Serca- Ylang Ylang, Fiołek, Kwiat Vanilii
Baza-Migdał, Drzewo Sandałowe, Vanilia


Słodki, ale nie przesłodzony, inny, nie spotkałam jeszcze takiego. Dla mnie pachnie... czekoladą:)


Co do używania - jest go niewiele, bo zaledwie 180 ml. Wydajność - średnia, lecz pompka jest świetna, bo za jednym naciśnięciem nie zalewa pół dłoni, można spokojnie dozować kosmetyk. Konsystencja lekka, typowo balsamowa, nie rozlewa się. Wchłania się szybko, nawilża raczej dobrze jak na balsam, zawiera wit. E i olej Shea. Zapach utrzymuje się imponująco długo. Nie tyle na skórze, ale np. pościel, piżama, ubrania pachną naprawdę długo.



Naprawdę ciekawy produkt. Odstrasza tylko cena, która utrzymuje się w granicach 70 zł. Dla bardzo wymagającej, suchej skóry zdecydowanie lepszym zakupem byłyby masła z The Body Shop. Aczkolwiek to tylko moje zdanie.

A Wy znacie ten produkt? A może jakieś inne z Make Up Store? Co możecie polecić?

Pozdrawiam :)

P.S.
 "Biorę udział w konkursie http://jagoo-peppermint.blogspot.com/2012/01/k-o-n-k-u-r-s.html "

sobota, 7 stycznia 2012

Nie-kosmetyczna notka.

Bardzo dawno nie pisałam. Zbyt dawno...
Notka teoretycznie miała być niekosmetyczna, jednak wspomnę o kosmetycznych notatkach, które zamieszczę wkrótce.
Zacznę od recenzji kremów: do rąk i do stóp od Calmaderm, wygranych w rozdaniu.
Następnie chciałabym się z Wami podzielić moimi wrażeniami ze stosowania balsamu do ciała z Make Up Store, all through geniune, obłędnie pachnącego czekoladą. Dodatkowo kilka innych recenzji, głównie kosmetyków pielęgnacyjnych.
Mam nadzieję, że będziecie zainteresowane :)

Pozdrawiam :)

P.S. Zapraszam do zakładki - Rozdania. Trochę uaktualniona :)
Niestety przez mój brak blogowej i Internetowej aktywności nie wiedziałam, że wygrałam w jednym z rozdań.... Ja to mam pecha :)